Nawałnica za nawałnicą
Treść
Na 700 tys. zł gmina Łącko oszacowała tegoroczne zniszczenia, spowodowane gwałtownymi deszczami, które przeszły nad nią w maju i czerwcu. Stanowi to 10 proc. dochodów gminy. Może się ona zatem ubiegać o uznanie jej za gminę szczególnie dotkniętą zniszczeniami popowodziowymi.
Gospodarz regionu Franciszek Młynarczyk zamierza się bezwzględnie o to starać. Trudno się zresztą temu dziwić. Tę sadowniczą gminę praktycznie co roku nawiedzają rzęsiste deszcze. Potoczki, biorące swój początek w wyżej położonych lasach, podczas obfitych opadów zamieniają się w rwące rzeki, które niszczą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Podmywają drogi, zamulają przepusty, wdzierają się do obejść. Ulewne deszcze niszczą zbiory.
Wiele dni komisje gminne szacowały straty wyrządzone przez nawałnice, które przeszły nad gminą w czerwcu i maju. Ostatecznie zostały one wyliczone na 700 tys. zł. Kwotę tę zatwierdziła również komisja wojewódzka, która weryfikowała straty podane przez gminę. Ledwie pracownicy Urzędu Gminy w Łącku podliczyli majowo-czerwcowe straty, a już muszą sumować następne. W przedostatnim tygodniu lipca deszczowa nawałnica pozostawiła swoje widoczne ślady w miejscowościach w południowo-wschodniej części gminy: Brzynie, Obidzy, Łazach Brzyńskich i części Jazowska.
- Potoczki zamieniły się znowu w rwące rzeki, poniszczyły lub podmyły drogi - mówi wójt Franciszek Młynarczyk. - W niektórych miejscach, gdzie biegła droga żwirowa, woda zrobiła sobie koryto. Do niektórych przysiółków w Brzynie przez jakiś czas nie można było dojechać. Do gospodarstw docierało się jadąc okrężnymi, dłuższymi drogami. Dzięki pomocy ludzi udało się zasypać wyrwy żwirem.
Gmina Łącko otrzymała niedawno 200 tys. zł środków popowodziowych. Będą one przeznaczone na naprawy dróg, którym woda dała się solidnie we znaki w Łącku, Kadczy, Jazowsku, Brzynie, Kiczni i Zagorzynie. Gospodarz gminy już zapowiedział, że będzie czynić starania o pozyskanie pozabudżetowych pieniędzy na usuwanie skutków powodzi i liczy na to, że otrzyma je w przyszłym roku. Na razie jednak lipcowe zniszczenia w drogach gmina będzie musiała starać się usuwać wygospodarowując na to własne fundusze.
Iga Michalec
2003-08-04 Dziennik Polski
Autor: DW