I Europejskie Święto Śliwowicy i Owocobrania w Łącku
Treść
„Pachnie owocami śliw nagrzanych słońcem, ciepłym wiatrem, co chodzi ponad Zagorzynem i Kicznią, a potem idzie nad Dunajcową wodą się chłodzić. Zapach śliw jest słodkawy, miodny i jedyny na świecie... I właśnie tymi śliwami wypełnia się powietrze pokoju, bo na stole stoi flaszka otwarta z etykietą, jakiej w państwowym handlu nie uświadczysz. Drzeworyt, na którym sądeckie śliwy chytrze mrużą oczka, a napis powiada, że „daje krzepę, krasi lica” w niewiadomego artysty pracowni został przemyślnie powielony i na butelki przeczystej jak kryształ górski śliwowicy gdzieś naklejany bywa... Druga część hasła reklamowego, które ukute zostało w najbliższej Łącka okolicy, a zaczyna się od słów „daje krzepę – krasi lica” brzmi: „nasza łącka śliwowica”...
Janusz Roszko – „Jak na Zawiszy” – Wyd. Literackie, Kraków 1971 r.
Tego jeszcze w naszym pięknym Łącku nie było... Po raz pierwszy swoje święto obchodziła ta, o której pisali już dawno, i której smakiem, aromatem niezwykłym, a i mocą zachwycali się od przeszło 100 lat. Śliwowica Łącka, bo o niej mowa, od kwietnia b.r. ma zastrzeżony w Urzędzie Patentowym znak towarowy swojej marki, a od 1991 r. określana jest mianem niematerialnego dobra kultury, zaś 19.09.2004 r. cała uwaga wszystkich przybyłych właśnie się na niej skupiła. Największą popularnością w trakcie trwania całej imprezy, szczególnie dla licznie przybyłych turystów, było oczywiście najbardziej oblegane stoisko, na którym, ni mniej, ni więcej tylko produkowano śliwowicę. Każdy mógł skosztować aromatycznego trunku skapującego kropelka po kropelce z rurki prosto do kieliszka. A serwowali go gazdowie czernieccy – Michał Rdzawski i Robert Gonciarz, ubarwiając degustację wesołą gwarową powiastką. Do niewątpliwych atrakcji tego święta należał również korowód historyczny zorganizowany z inicjatywy i we współpracy z Marią Kurzeją- Świątek. W nietypowym tym pochodzie uczestniczyli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych od XIV w. począwszy, a na XXI skończywszy. Nie zabrakło więc kmieci, chłopów pańszczyźnianych, włościan, pasterzy, Stanisława Wilkowicza – nauczyciela i prekursora nowoczesnego sadownictwa wraz z dziećmi szkolnymi, gazdów czernieckich XX-lecia międzywojennego oraz mieszkańców Łącka tej epoki, a także Żydów, robiących jak to mieli drzewiej w zwyczaju dużo hałasu wokół siebie i prezentujących butelki z oryginalną, pierwszą, koszerną, pejsaczną śliwowicą, a na współczesnych sadownikach, którzy to dopiero co wyszli prosto z sadu skończywszy. Ciekawostką było również to, że każda z osób niosła jakiś drobny szczegół związany z sadownictwem na tym terenie od najdawniejszych czasów – a to jabłka czy śliwki suszone, a to kapelusz z narwanymi świeżo „psiorkami”, czy wreszcie dojrzałe i piękne owoce. Kolejną atrakcją korowodu stała się również parada starych wozów, nie używanych już współcześnie, a które jeszcze nie pozwoliły się za bardzo nadwerężyć przez ząb czasu. Na jednym z nich zaprezentowano oryginalną młockę cepami, a na drugim mielenie zboża w żarnach.
Główne obchody święta odbyły się już tradycyjnie w Amfiteatrze na Jeżowej. Ale za nim barwny korowód przemaszerował w to właśnie miejsce, licznie zgromadzeni mieszkańcy gminy Łącko i goście mogli obejrzeć wspaniałą musztrę paradną w wykonaniu jedynej w Polsce Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej z Nowego Sącza, pod batutą kpt. dra Stanisława Strączka. „Podhalańczycy” urzekli wszystkich i zebrali gorące owacje. Potem wszyscy mieszkańcy pozowali do wspólnego zdjęcia opublikowanego w Gazecie Krakowskiej. Natomiast o godz. 12.15 w kościele parafialnym w Łącku odbyła się uroczysta Msza Św. w intencji rolników i sadowników. Od 14.00 główne uroczystości przeniosły się właśnie do Amfiteatru – tutaj już tradycyjnie nie zabrakło urozmaiconych i na wysokim poziomie występów w wykonaniu zespołów regionalnych z Polski: z Ochotnicy, Nawojowej, Łącka i Słowacji – Petrovany, zagrała i zaśpiewała również kapela z najstarszym i najlepszym skrzypkiem Sądecczyzny Franciszkiem Kurzeją z Kiczni, a także Orkiestr Dętych z Łącka i Trsteny (Słowacja). Goście imprezy, którzy najpierw zdecydowali się obejrzeć wszystkie stoiska na Targowicy, mieli sporo do zobaczenia. Swoje prace wystawili twórcy ludowi, poszczególne wsie gminy Łącko a także stowarzyszenia prezentowały swój dorobek. Nie zabrakło różnych innych licznych stoisk. W ramach I Europejskiego Święta Śliwowicy i Owocobrania odbył się również turniej wsi, w którym reprezentacje z wcześniej zgłoszonych wsi walczyły o miano najlepszej: I miejsce zdobyła Wola Kosnowa, II – Wola Piskulina, III – Zabrzeż, IV – Czerniec, V – Zarzecze. Na koniec wieczoru Biesiadę w swojskim klimacie zaprezentował zespół Mirka Jędrowskiego, a całość imprezy zakończyła zabawa taneczna z zespołem „Luz-Muz”.
To wyjątkowe święto, w tak wyjątkowej oprawie na pewno na stałe zapisze się w pamięci wszystkich jego uczestników. Stało się ono doskonałą okazją do promocji nie tylko dorobku kulturalnego naszej bogatej gminy, ale również jej życia, toczącego się z i w zgodzie z odwiecznym rytem przyrody. Śliwowica Łącka jest niewątpliwie tym produktem, który jako marka jest zauważony nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami.
Autor: BW