Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Echo wrześniowej burzy

Treść

Kilkuset sadowników z gmin Łukowica i Łącko z niepokojem oczekuje nadejścia wiosny. Obawiają się, że gwałtowne burze gradowe, które przeszły nad ich sadami na początku września ubiegłego roku, odbiją się na jakości przyszłych zbiorów. Na wielu drzewach zniszczona bowiem została kora, a odsłonięte części roślin z nadejściem wiosny mogą zacząć gnić.

Grad wielkości grochu przecinał nie tylko skórkę owoców, ale niszczył także korę, która odchodziła od drzew dużymi płatami. Wtedy wegetacja już się kończyła. Problemy mogą nadejść wraz z wiosną.

- Po tak mroźnej zimie w odsłoniętych miejscach mogą powstać odparzenia - twierdzi Mieczysław Nalepa, sadownik z Łukowicy. - Gdy pojawi się zgorzel, nie pomogą nawet środki grzybobójcze. Dziś jest jeszcze za wcześnie, by móc przewidzieć jak będą wyglądać tegoroczne zbiory. Niestety jest bardzo prawdopodobne, że skutki wrześniowej burzy gradowej odbiją się negatywnie na wielkości plonów.

Może to być poważny cios w sadowników, którzy już jesienią ubiegłego roku ponieśli ogromne straty. Dosłownie w przeddzień zbiórki owoców w wielu sadach zniszczonych zostało nawet 100 proc. owoców. Uszkodzone jabłka pierwszej klasy zdegradowano do owoców przemysłowych, które zebrane szybko, by nie zaczęły gnić, trzeba było natychmiast przerobić. Sadownicy zamiast 1,50 zł dostali po 6 groszy za kilogram. Popadli w długi, wielu wzięło wcześniej kredyty na uruchomienie nowoczesnych chłodni. Do dziś nie mają z czego ich spłacać.

Z niepokojem patrzą w przyszłość także hodowcy z gminy Łącko. Tam grad zniszczył tysiące drzewek, a mróz dodatkowo uszkodził zalążki kwiatostanów.

- Zwykle nasze jabłonie wytrzymywały temperaturę 20 stopni poniżej zera - mówi wójt gminy Franciszek Młynarczyk. - Tym razem prawdopodobnie uszkodził on większość drzew, które wcześniej zostały naruszone przez grad. Zobaczymy, co się będzie działo, gdy rozpocznie się wegetacja. Wygląda jednak na to, że gradowa klęska z września bardzo poważnie odbije się na tegorocznych plonach.

W obu gminach sadownicy szukają różnych form finansowego wsparcia dla swoich gospodarstw. Z kredytów proponowanych przez Małopolski Urząd Wojewódzki dotąd skorzystały jednak tylko pojedyncze osoby, wymagany jest bowiem zwrot pieniędzy w ciągu roku. To mało prawdopodobne w sytuacji, gdy całe ubiegłoroczne plony zostały zniszczone, a i tegoroczne zapowiadają się kiepsko. W gminie Łącko poszkodowanym umorzono podatek rolny, zaopatrzono ich także w węgiel na zimę. Wszystko to jednak za mało, by pokryć straty liczone w setkach tysięcy złotych.

PAWEŁ SZELIGA


Pechowy wrzesień
Przypomnijmy, że 6 września nad gminami Łącko i Łukowica przetoczyła się burza gradowa, która w ciągu kilku minut zniszczyła kilkaset hektarów sadów. W pierwszej z gmin najbardziej ucierpiały wsie Zabrzeż, Czerniec, Wola Kosnowa, Kicznia i Czarny Potok. W drugiej zniszczone zostały sady w Łukowicy i Stroniu. Podobna klęska spotkała też ponad 60 sadowników z gminy Jodłownik.
Artykuł z Dziennika Polskiego z dn. 18-02-2003

Autor: DW